Do mojego wypadu do norweskiego Tromso odliczałam minuty a nawet sekundy. Nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie na własne oczy zobaczę zorzę polarną! Nakarmiona instagramowymi zdjęciami przedstawiającymi wyraziste zielone światła zajmujące całe niebo byłam podekscytowana jak nigdy. Niestety jak to często bywa – rzeczywistość zweryfikowała moje wyobrażenia.

Myślałam, że będę pisać o tym jak bardzo zorza polarna jest cudowna i o tym, że jest to najpiękniejsze zjawisko jakie kiedykolwiek widziałam. Oglądając kolejne instagramowe zdjęcia z Tromso byłam przekonana, że oglądając zorzę doświadczę czegoś niesamowitego i niezapomnianego. Tak niestety nie było. Fakt, zobaczyłam zorzę. Nie było łatwo, ale w końcu się udało. Nie mogę powiedzieć, że byłam zachwycona. Prawdę mówiąc poczułam się trochę oszukana. Zorza widziana ludzkim okiem w niczym nie przypomina zielonych świateł ze zdjęć. W rzeczywistości zorza przypomina chmurę o lekko zielonkawych kolorach. I do tego naprawdę trzeba wytęrzyć wzrok, żeby ją zobaczyć! Ah, jak żałowałam, że nikt mi wcześniej nie powiedział, że oko ludzkie nie jest wstanie dostrzec wszystkich kolorów zorzy polarnej. Być może nie zawiodłabym się aż tak bardzo!

Hotel

Jak szukać zorzy polarnej w Tromso

Zacznijmy jednak od początku. Na poszukiwanie zorzy polarnej udałam się do Tromso w Norwegii, gdzie istnieją największe szanse na zobaczenie świateł. Tromso leży bowiem w idealnej odległości od koła podbiegunowego i światła pojawiają się tam codziennie. Tak, tak zorza polarna występuje tam 365 dni w roku, ale oczywiście nie jest nam dane zobaczyć ich codziennie. Istnieje kilka warunków, które muszą zostać spełnione, aby zobaczyć zorzę:

  • Musi być ciemno. Sezon na zorzę w Tromso rozpoczyna się pod koniec września i trwa do marca. W pozostałe miesiące słońce nie zachodzi i nie ma szans na zobaczenie zorzy.
  • Nie może być żadnych świateł miejskich. W poszukiwaniu zorzy należy udać się z dala od miasta. Światła miejskie mogą bowiem zaburzyć widoczność zorzy.
  • Niebo musi być bezchmurne. Bardzo ważny czynnik – bezchmurne niebo. Zasada jest prosta – jak widzisz gwiazdy na niebie, to są szanse na pojawienie się świateł.
  • Indeks KP – jest to skala opisująca zasięg występowania zorzy polarnej. Współczynnik KP0 oznacza, że zorzę zobaczymy jedynie w okolicach bieguna. Im większy współczynnik KP tym dalej na południe może pojawić się zorza. Żeby zobaczyć zorzę w Tromso współczynnik KP musi wskazywać 1-2 punkty.

Dopiero jak wszystkie 4 warunki zostaną spełnione to będziesz mógł zobaczyć zorzę polarną. Wydaje się proste, ale wcale takie proste nie jest. Będąc w samym Tromso szanse na zobaczenie zorzy są niskie, bowiem w mieście jest za dużo świateł miejskich. Podobno z kolejki górskiej Fjellheisen można obserwować zorzę przy bezchmurnym niebie, ale zdecydowanie trzeba mieć dużo szczęścia i trafić na bardzo mocną aktywność. Najlepszą opcją jest wyjechać za miasto z dala od świateł.

My nie mieliśmy wynajętego samochodu, więc musieliśmy zdecydować się na zorganizowaną wycieczkę z przewodnikiem. Jest to całkiem dobra opcja, bo przewodnik w teorii zna dobre miejsca w okolicy, gdzie można zobaczyć światła. Mówię w teorii, bo przewodnik przewodnikowi nie równy i nie każdy do końca wie, gdzie jechać. Trzeba mieć zatem szczęście nie tylko do zorzy, ale i do przewodnika (!).

Przed wyjazdem myślałam, że zorzę bez problemu zobaczę na niebie i że w okolicach koła podbiegunowego jest ona wszędzie. NIE! Nic bardziej mylnego. My podjęliśmy dwie próby zobaczenia zorzy i tak naprawdę prawdziwą zorzę mieliśmy okazję podziwiać jedynie przez ostatnie 5 minut. Spędziliśmy w sumie 14 godzin na poszukiwaniach i prawdziwy spektakl na niebie podziwialiśmy jedynie przez 5 minut! To się nazywa poświęcenie.

Pierwsze podejście

Pierwsze podejście do zobaczenia zorzy mieliśmy już pierwszej nocy. Kilka dni wcześniej zarezerwowaliśmy wyjazd z biurem Destination Tromso. Był to cały pakiet, który obejmował zorzę i kilka innych atrakcji. Niestety z uwagi na spory wiatr w ostatniej chwili plany uległy zmianie i zamiast w kierunku wschodnim przewodnik podjął decyzję o kierowaniu się w stronę wybrzeża. Mieliśmy jechać na wyspę Ringvassoya, do której prowadził tunel. Po godzinie jazdy dojechaliśmy do tunelu, który okazał się być zamknięty w wyniku wypadku. Przewodnik nie wiedział, co robić. Padała decyzja o zostaniu na wyspie Kvaloyvagen. Jeździliśmy dookoła przez 40 minut szukając miejsca parkingowego. W końcu znaleźliśmy parking i wysiedliśmy z aparatami gotowi na poszukiwania zorzy. Zeszliśmy kilka metrów w dół na brzeg cieśniny i tam mieliśmy zobaczyć zorzę. Przewodnik rozstawił swój aparat i zaczął robić zdjęcia. Na ekranie jego aparatu widziałam piękną zieloną tęczę – taką jak właśnie na instagramie, a gołym okiem na niebie nie widziałam nic! Może nie nic, a szarą chmurę. Po kilku minutach wpatrywania się w chmurę, która miała być zorzą polarną zaczęłam dostrzegać lekko zielonkawy kolor. Właśnie wtedy okazało się, że oko ludzkie nie jest w stanie dostrzec wszystkich kolorów zorzy w odróżnieniu od aparatu, który przy odpowiedniej konfiguracji zbiera obrazy z nieba z kilkunastu sekund i składa je w jedno zdjęcie.

Oto co udało nam się uchwycić pierwszego dnia. Przypominam, że na żywo widziałam szarą chmurę.

Zorza Polarna w Tromso

Zorza polarna Tromso

Niestety niebo szybko się zachmurzyło i musieliśmy uciekać. Sprawdziliśmy jeszcze kilka miejsc, ale wszędzie podążały za nami chmury. Wróciliśmy do miasta już nad ranem.

Niestety nawet rezerwując wyjazd z przewodnikiem nie ma gwarancji na zobaczenie zorzy. Trzeba liczyć się z tym, że zapłacisz dużo pieniędzy i nie zobaczysz nic, albo jak w naszym przypadku bardzo mało. Zorza jest naturalnym zjawiskiem, na pojawienie się którego nie masz wpływu.

Drugie podejście

Mieliśmy już sobie odpuścić. Już nawet zaczęliśmy planować wypad na Islandię i tam pogoń za zorzą. Ostatniej nocy w Tromso coś mnie chwyciło i postanowiłam raz jeszcze dać sobie szansę na zobaczenie zorzy. Tak naprawdę był to jedyny powód, dla którego pojechaliśmy do Norwegii, więc chyba nie darowałabym sobie, gdybym nie wykorzystała wszystkich okazji na zobaczenie świateł. Była godzina 16:40 a my dopiero wróciliśmy do hotelu po całym dniu aktywności na śniegu. Byliśmy zmęczeni i głodni. W planach mieliśmy jedynie kolację. Na recepcji akurat stała przedstawicielka biura podróży i reklamowała wyjazdy z przewodnikiem. Z ciekawości podeszliśmy do niej na chwilę, aby spytać, czy ma jakieś opcje na wieczór. Okazało się, że ma wolne miejsca na wieczorne poszukiwanie zorzy, ale mieliśmy 5 minut na podjęcie decyzji. Szybka burza mózgów i decyzja podjęta. Jedziemy. Zapłaciliśmy i szybko wybiegliśmy z hotelu, bo zbiórka była za 30 minut. Po drodze kupiliśmy jedzenie w supermarkecie i znaleźliśmy biuro Northern Shots. O 17:30 byliśmy a autokarze a o 18:00 już w trasie.

Pogoda w Tromso była okropna. Rozpętała się ogromna śnieżyca. Nie wiem co nas podkusiło do wyjazdu w takich warunkach. Całe szczęście trafiliśmy na świetnego przewodnika. Jechaliśmy 2 godziny do samej granicy z Finlandią. Po jeździe w fatalnych warunkach wysiedliśmy tuż za granicą i ujrzeliśmy bezchmurne niebo a na nim zorzę polarną! Już wiedziałam, czego mam się spodziewać, więc od razu wypatrzyłam zorzę na niebie. Znów nie ujrzałam mocnych zielonych kolorów, a zielonkawą chmurę, ale zdecydowanie była ona bardziej wyrazista niż pierwszego dnia. Zostaliśmy tam 3 godziny i robiliśmy dużo zdjęć. Zorza pojawiała się i znikała na niebie. Nie była bardzo ostra, ale od czasu do czasu dało się ją zauważyć. Po kilku godzinach wsiedliśmy do autobusu i w drodze powrotnej znów się zatrzymaliśmy na kilka minut. Niebo znów było bezchmurne a zorza naprawdę wyrazista. Światła tańczyły na niebie zmieniając co chwilę swoje położenie i kształt. Zaznaczam, że kolory nie były aż tak wyraziste jak na zdjęciach, ale dało się zauważyć światła na niebie.

Oto trasa jaką pokonaliśmy.

Zorza polarna mapa

Mimo, iż byliśmy bardzo zmęczeni to i tak nie żałowaliśmy tego drugiego wyjazdu. Nie poddaję się też i już snuję kolejne plany wyjazdowe w poszukiwaniu zorzy. Cały czas mam bowiem nadzieję, że zobaczę bardzo wyrazistą zorzę!

Zorza polarna Tromso

Zorza polarna Tromso

Zorza polarna Tromso

Zorza polarna Tromso

Zorza polarna Tromso

Zorza polarna Tromso

Zorza polarna Tromso

Zorza polarna Tromso

Zorza polarna Tromso

Zorza polarna Tromso

Zorza polarna Tromso

Oko ludzkie a aparat fotograficzny

Na koniec jeszcze wspomnę o różnicy w postrzeganiu zorzy przez oko ludzkie i aparat fotograficzny. Z tej niewiedzy narodziły się moje frustracje, kiedy na niebie zobaczyłam białą chmurę a nie zielone światła. Warto jest wiedzieć, że oko ludzkie nie jest w stanie zobaczyć kolorów zorzy polarnej w nocy. Czasem nawet zorza polarna jest na niebie, a my wcale jej nie widzimy mimo, iż jesteśmy w stanie ją sfotografować. Oko ludzkie bowiem składa się z dwóch receptorów wzroku: czopków i pręcików. Te pierwsze odpowiedzialne są za postrzeganie kolorów w jasnym świetle i tych komórek używamy w ciągu dnia. Pręciki umożliwiają widzenie przy słabym oświetleniu, czyli w nocy. Dzięki pręcikom zobaczyć możemy jednak tylko czarne, białe i szare barwy. Właśnie dlatego gołym okiem jesteśmy w stanie zobaczyć jedynie biało-szare odcienie zorzy na ciemnym niebie.

Co innego apart fotograficzny, który przy odpowiednim ustawieniu jest wstanie zobaczyć to, czego my nie możemy. Aparat bowiem daje nam możliwość naświetlania kadru przez wiele sekund i przez to może wyłapać dużo więcej fotonów niż oko.

Czy warto polować na zorzę polarną?

Pewnie, że tak. Ja swoich poszukiwań zorzy jeszcze nie skończyłam i planuję kolejny wypad z nadzieją, że zobaczę znacznie bardziej wyraziste światła. Niestety zorzy polarnej nie da się zaplanować. Trzeba mieć dużo szczęścia i wykazać się dużą cierpliwością. Mam nadzieję, że z kolejnej wyprawy wrócę w pełni usatysfakcjonowana 😉

Zorza polarna Tromso

Zorza polarna Tromso

Zorza polarna Tromso

Zorza polarna Tromso

Zorza polarna Tromso

Zorza polarna Tromso

Zorza polarna Tromso

Zorza polarna Tromso

Zorza polarna Tromso

Zorza polarna Tromso

Zorza polarna Tromso

 

Sprawdź przewodnik po Tromso

Hotel

11 komentarzy

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.Wymagane pola są oznaczone *