Rovaniemi to niewielkie miasteczko w północnej Finlandii, które zamieszkane jest przed ponad 60 tysięcy mieszkańców. Jest to stolica Laponii i miejsce, gdzie mieszka Święty Mikołaj. To właśnie przez tego jegomościa Rovaniemi rok w rok staje się największym celem turystycznym w Laponii. Poza wizytą u Świętego, Rovaniemi oferuje wiele innych atrakcji turystycznych – szczególnie w okresie zimowym. Przekonaj się, jak spędziłam weekend w Rovaniemi.

Stolicę Laponii odwiedziłam pod koniec listopada. Sezon zimowy w Rovaniemi otwiera się pełną parą w grudniu, ale w drugiej połowie listopada, jeżeli jest wystarczająco śniegu, to możesz załapać się na wiele różnych aktywności zimowych. Ja miałam sporo szczęścia, bo śnieg spadł w tym roku wcześniej i będąc w Rovaniemi po 20 listopada udało mi się skorzystać z kilku zimowych ofert. W moim przypadku wizyta u Świętego Mikołaja była głównym celem wizyty, ale nie mogłam sobie odmówić przyjemności spróbowania zimowych aktywności 😉

W Rovaniemi spędziłam weekend od piątku do niedzieli. Jest to wystarczający okres, aby poczuć klimat tego miejsca. Oczywiście im dłużej zostaniesz tym lepiej, ale niestety Finlandia jest bardzo drogim krajem i kilkudniowy pobyt w Laponii może okazać się sporym wydatkiem. Uważam, że taki weekendowy wypad jest w sam raz i wciągu 48 godzin uda Ci się zrobić i zobaczyć całkiem sporo.

Jak dojechać do Rovaniemi

Dojazd do Rovaniemi z jednej strony jest łatwy, a z drugiej może wydać się trochę skomplikowany. Jest łatwy, bo w miasteczku jest lotnisko, ale jest skomplikowany, bo nie ma bezpośrednich lotów z Polski… Tak naprawdę to są bezpośrednie loty z Helsinek i z Londynu. Będziesz musiał zatem zdecydować się na lot z przesiadką albo przez stolicę Finlandii, albo Wielkiej Brytanii. Jest dobra strona takiego rozwiązania, bo na przykład możesz za jednym razem zwiedzić dwa miejsca 😉

Z Helsinek regularne i codzienne rejsy lotnicze obsługuje Finnair, a z Londynu tani przewoźnik Norwegian i EasyJet. Ja leciałam z Londynu i udało mi się upolować naprawdę tanie bilety.

Hotel

Jak spędzić weekend w Rovaniemi

W Rovaniemi wylądowałam w piątek mniej więcej o godzinie 11 i wróciłam w niedzielę o godzinie 13. Miałam zatem całe 48 godzin na eksplorowanie miasta. Ważną rzeczą, o której musisz pamiętać przy planowaniu wyjazdu jest to, że w okresie zimowym w Laponii jest jedynie kilka słonecznych godzin. Pod koniec listopada słońce wschodziło o 10:00 rano i zachodziło o godzinie 15:00. W okresie od stycznia do marca godzin słonecznych jest pewnie nawet mniej. Jest to doskonały okres do polowania na zorzę polarną, ale nie jest to najlepsza pora, na przykład, na długie spacery po lesie. W okresie letnim znów słońce nie zachodzi wcale i możesz pozwolić sobie na długie wędrówki po lesie.

Po krótkim wstępie zaczynamy weekendowe zwiedzanie Rovaniemi 😉

Rovaniemi zimą

Wizyta u Świętego Mikołaja

Ponieważ słońce w listopadzie zachodzi zaskakująco wcześnie, to postanowiliśmy nie marnować, ani chwili i od razu z lotniska udaliśmy się do wioski Świętego Mikołaja. Wioska oddalona jest od lotniska jedynie o 3 kilometry, a centrum Rovaniemi o 10. Do obu miejsc z lotniska możesz podjechać miejskim autobusem lub taksówką. Bilet autobusowy możesz zakupić u kierowcy i kosztuje kilka euro. Autobusy odjeżdżają dosyć często, ale akurat my mieliśmy pecha i długo czekaliśmy na kolejny autobus, więc zdecydowaliśmy się wziąć taksówkę. Za dojazd do wioski Mikołaja zapłaciliśmy 15 euro. Potem dopiero się okazało, że autobusy w Rovaniemi nie kursują według rozkładu. Konkuruje tam bowiem ze sobą dwóch przewoźników, którzy czekają na siebie i odjeżdżają jeden po drugim, aby podkraść sobie klientów…

W wiosce mikołajowej spędziliśmy cały dzień. Pełną relację z tej wizyty znajdziesz we wpisie o wiosce Świętego Mikołaja. Planowana krótka wizyta u Mikołaja zrodziła się w kilkugodzinny pobyt w wiosce, który wypełniony był wspaniałymi aktywnościami na śniegu. Niezapomniane przeżycie.

 

Wizyta u Świętego Mikołaja

 

Wioska Świętego Mikołaja

Kolacja i spacer w Rovaniemi

Z wioski Świętego Mikołaja, już autobusem miejskim, udaliśmy się do hotelu, który znajdował się w samym centrum miasta. Miasto jest dosyć małe i wszystkie hotele i restauracje znajdują się w centrum. Jest też tam spore centrum handlowe, supermarkety, sklepy z pamiątkami, więc możesz kupić wszystko. Po zakwaterowaniu się w hotelu i krótkim odpoczynku wybraliśmy się na spacer po centrum. W ciągu kilku minut dotarliśmy do głównego placu Sampokeskus i ulicy Koskikatu i zeszliśmy w dół do rzeki Kemijoki z której mogliśmy podziwiać słynny most Jätkänkynttilä. Most ten jest cudownie oświetlony nocą. Podobno przy odrobinie szczęścia w okolicy rzeki można podziwiać zorzę polarną. My nie mieliśmy na tyle szczęścia, bo w ten weekend niebo było bardzo zachmurzone.

Po spacerze udaliśmy się na kolację do restauracji Ravintola Monte Rosa. Jest to bardzo przytulne i klimatyczne miejsce. Udało nam się dostać stolik z dala od innych gości, więc mieliśmy okazję do pełnego relaksu po wyczerpującym dniu. Skosztowaliśmy specjałów kuchni fińskiej, czyli łososia i mięsa z renifera. Mięso z renifera jest w Finlandii bardzo powszechne, jest to jak dla Polaków wołowina. Nie znajdziesz tam restauracji, która nie serwuje tego mięsa. Są burgery, steki, mielonki i wiele innych kombinacji z renifera.

Aktywności zimowe: renifery, husky i snowmobile

Kolejny dzień zaczęliśmy dosyć wcześnie bo już po 7. Na ten dzień mieliśmy zaplanowane przejażdżki zaprzęgiem reniferów, wizytę na farmie husky i przejażdżkę snowmobile. Wszystkie trzy aktywności zamówiliśmy w biurze www.nordicadventure.fi Całość trwała 6 godzin. Zaczęliśmy o godzinie 8.20 i skończyliśmy późnym popołudniem. Z samego rana nasz opiekun z Nordic Adventure odebrał nas z hotelu i udaliśmy się spacerkiem do ich biura w centrum miasta. Normalnie Nordic Adventure organizuje dojazd samochodem, ale nasz hotel znajdował się dosłownie po drugiej stronie ulicy więc poszliśmy na pieszo. Tam też dostaliśmy kombinezony, buty, rękawiczki i kaski. Nasza grupa składała się tylko z 6 osób. Po kilkunastu minutach byliśmy już w samochodzie i zaczęliśmy kierować się do farmy reniferów i psów husky.

Przejażdżka zaprzęgiem ciągniętym przez psy husky

Zaczęliśmy od psów husky. Przyznaje, że nie lubię psów i jestem typową kociarą, ale husky naprawdę mnie urzekły. Są to cudowne i niezwykle ciepłe i bardzo mądre stworzenia. Po krótkim instruktarzu wsiedliśmy do zaprzęgu. Jeden zaprzęg składający się z 4 pasażerów i instruktora ciągnęło 10 psów. Jazda była dosyć krótka, ale i tak zabawa była przednia. Na koniec mieliśmy okazję przywitać się z psiakami. Po skończonej jeździe usiedliśmy w chatce, gdzie mieliśmy okazję się ogrzać, napić ciepłej herbaty i wysłuchać historii o farmie i psiakach.

Wizyta na farmie reniferów

Zaraz obok znajduje się całkiem spora farma reniferów. Tam również czekała na nas przejażdżka saniami ciągniętymi przez renifery. Dosyć długo jednak musieliśmy na nią czekać, co w sumie wyszło nam na dobre, bo mieliśmy okazję do zabawy z innymi reniferami. Po kilkunastu minutach przyszła nasza kolej. Tym razem sanie z dwoma pasażerami ciągnięte były przez jednego renifera. Co ciekawe, nie było z nami instruktora i w saniach byliśmy sami! Była to znów krótka przejażdżka, która skończyła się ciepłą herbatą, ciastkami i opowieściami o farmie.

Przejażdżka snowmobile

Na sam koniec podjechaliśmy do okolicznego lasu, gdzie czekały na nas pojazdy snieżne – snowmobile! Na snowmobile jeździliśmy prawie 2 godziny i zabawa była przednia. Jeździliśmy za instruktorem, który zna okoliczne lasy i wskazywał nam drogę. Była to chyba najlepsza aktywność tego dnia. Pierwszy raz próbowałam snowmobile i zdecydowanie nie ostatni. Co więcej, mieliśmy dodatkowa „atrakcję”, bowiem jeden z pojazdów ugrzązł w błocie (dzień wcześniej padał deszcz) i z 20 minut poświęciliśmy na wyciąganie go.

Cała jazda snowmobile była o tyle ciekawa, że las pokryty był śniegiem, a w pewnym momencie znów zaczęło śnieżyć i krajobraz był po prostu niesamowicie piękny.

Wszystkie z tych trzech aktywności znajdziesz na filmiku poniżej.

Obiad w lapońskiej restauracji

Po powrocie do Rovaniemi udaliśmy się na obiad do typowej lapońskiej knajpki. Wybór padł na restaurację NILI, która jest jednym z najlepszych miejsc serwujących dania kuchni fińskiej. Klimat w restauracji był bardzo ciepły i magiczny. Skosztowaliśmy grzańca, lokalnego chleba, masła i znów typowego dania w tym regionie, czyli mięsa z renifera z żurawiną. Bardzo polecam to miejsce.

Arktikum

Po kolacji chwilkę odpoczęliśmy w hotelu i wybraliśmy się do muzeum Arktikum. Muzeum oddalone jest od centrum o jakieś 15 minut spacerkiem. Sam budynek jest bardzo ciekawy, ma oszklony dach, z którego podobno można podziwiać zorzę polarną. W muzeum jest kilka wystaw przedstawiających geografię i klimat Bieguna Północnego. Możesz również dowiedzieć się, jak klimat w tym rejonie się zmieniał, jak ewaluowały warunki życia mieszkańców i jak rozwijał się przemysł. Wystawy dostosowane są dla dzieci, więc jest może być to też fajny rodzinny wypad.

W drodze powrotnej do hotelu weszliśmy do centrum handlowego, gdzie zrobiliśmy zakupu na kolację.

Artikum Rovaniemi

Polowanie na zorzę polarną

Na zorzę polarną polowałam z aplikacją AURORA. Mniej więcej o godzinie 23 wyszliśmy najpierw w kierunku rzeki, a potem Artikum skąd podobno jest szansa na zobaczenie świateł. Niestety tego dnia znów zachmurzenie było znów duże, żeby cokolwiek zobaczyć. W Rovaniemi jest kilka agencji turystycznych, które organizują nocne wycieczki w poszukiwaniu zorzy. My jednak na taką się nie zdecydowaliśmy, bo nasz wypad był naprawdę krótki. Cóż pozostaje zorganizować kolejny wyjazd w celu poszukiwania zorzy 😉

Pożegnanie z Rovaniemi i Mikołajem

W niedzielny poranek zerwaliśmy się z samego rana. Oczywiście do godziny 9.50 była jeszcze ciemna noc. Zabraliśmy plecaki i wybraliśmy się na kolejny spacer w stronę rzeki. W nocy spadło jeszcze więcej śniegu, więc uliczki i w połowie zamrożona rzeka wyglądały pięknie. Autobusem podjechaliśmy to wioski Świętego Mikołaja, która tak samo pięknie pokryta była śniegiem. Już nie odwiedziliśmy Mikołaja, ale wysłaliśmy listy na poczcie, kupiliśmy pamiątki i pożegnaliśmy się z reniferami. Wsiedliśmy do autobusu na lotnisko i byliśmy tam po 15 minutach.

Rovaniemi rzeka

Laponia

Był to krótki i bardzo intensywny wypad, który na długo pozostanie mi w pamięci. Spowodował on, że kraje nordyckie zaczęły mnie coraz bardziej fascynować i zaczęłam planować więcej wypadów zimowych. Kolejny zresztą już za kilka tygodni 😉

Hotel

Poniżej znajdziesz filmik z Rovaniemi ze wszystkimi zimowymi aktywnościami, których miałam okazję doświadczyć.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.Wymagane pola są oznaczone *